To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Fundacji Warta Goldena
Forum organizacji pomagającej psom rasy Golden Retriever w potrzebie.

PSY FUNDACJI - FELIKS - 150

Warna - 2012-03-23, 13:05

Jest tak piękny, że nie mogę się napatrzeć. :serce:
goldenek2 - 2012-03-23, 18:23

Feluś ... cudo z ciebie :)
Aśka Axelowa - 2012-03-26, 19:38

Grażka425 napisał/a:
Mam wyniki Felka:

Fenobarbital 19,4 Norma 15.0-30.0 Wet powiedział że wynik jest w porządku.

Jak dla mnie to kolejne potwierdzenie, że wet, do którego prowadzacie Feliksa nie jest jednak zbyt doświadczony w leczeniu padaczki :(

Wydaje mi się, że norma fenobarbitalu we krwi wynosi od 10 do 40 ug/ml. Ale nie w tym rzecz. W przypadku leczenia psiej padaczki jest coś takiego jak poziom TERAPEUTYCZNY luminalu. Wynosi on od 20 do 30 ug/ml, przy czym specjaliści-neurolodzy, z którymi miała do czynienia fundacja Aurea (Hintt, Wrzosek, Pomianowski) zgodnie twierdzą, że 20 to minimum, od którego należy zaczynać leczenie!
Owszem, zdarza się czasem, że mniejszy poziom luminalu (poniżej 20) działa na psa przeciwdrgawkowo i wycisza ataki (tak chyba przez dłuższy czas miał Lobo Marciny?), ale u Feliksa niestety poziom 19,4 NIE kontroluje napadów. I skoro ataki padaczki występują systematycznie, a poziom luminalu jest niższy od normy TERAPEUTYCZNEJ, to jak nic należało by podnieść dawkę leku. Jak można uznać, że "jest w porządku", skoro pies dalej ma ataki...? Czy wet nie rozumie tego, że niekontrolowane napady z czasem będą się nasilać i będzie ich więcej...? :(

I teraz słówko wyjaśnienia dla Basi: Napisałam powyższe, bo moim zdaniem, Wasz wet nie jest jednak zbyt dobrze zorientowany w temacie padaczki. Nie oznacza to absolutnie (!!!), że ja "na temat padaczki wiem wszystko i mam patent na posiadanie jedynej słusznej racji" (używając Twoich słów, Basiu). Nic bardziej mylnego. Miałabym jednak wielką prośbę: żebyście spróbowali skonsultować Felka u innego lekarza (chociażby u Irenki Raczko). Do takiej konsultacji (opis i daty napadów + wyniki badań) pies nie jest potrzebny/nie musi przy tym być, także można to omówić z dowolnym wetem w kraju :) Co dwie opinie (wetów!!), to nie jedna, a ja osobiście wierzę, że Feliks mógłby obejść się bez napadów :) I trzymam za to baaaardzo mocno kciuki! :)

Barbara - 2012-03-26, 20:23

Przypadek Feliksa został skonsultowany u innego weterynarza. Nawet dwóch innych. Ostatnio w sobotę u dr. Adama Morawieckiego, prowadzącego kurs z pierwszej pomocy dla psów.
Jestem w kontakcie z Marciną i będę konsultować raz jeszcze u lekarzy przez nią poleconych, bo dr Morawiecki też nie widział błędów w obecnym leczeniu- podałam wszystko z wynikami. Jedyne co zalecił- to jeżeli byłyby kolejne napady, to włączył by bromek jako drugi lek.
Jednocześnie uważam, że naprawdę wkładam w opiekę nad Feliksem wiele serca i czasu i pomimo naprawdę niemiłego tonu niektórych wypowiedzi to z nich również wyciągam , co mogę. Według wcześniejszych "zaleceń" wykonałam badania, nawet odnalazłam stymulację nerwu błędnego u psa i to wszystko przekazałam Grażynce.
Grażynka ma również Relsed 10 mg/2,5 ml - wlewki doodbytnicze, które poda w razie ataku.
Niestety pomimo mojej wielkiej chęci konsultacji z lekarzem według, którego wskazań był prowadzony Kaspar- to mi się to nie udało ze względu na stan zdrowia.Ponadto chciałabym poinformować zainteresowanych, że Feliks jest leczony u weterynarza, którego wybrała Grażynka. I do którego ma zaufanie od lat. Nie chcę jej narzucać na siłę kogoś innego.

Ewa Albrecht - 2012-03-27, 16:51

Witajcie, Feliks jest prześliczny, a Pani Grażynka - Superopiekunką.Podziwiam i chylę czoła, także nad działaniami Warty. Pozwólcie bez rzucania we mnie kamieniem, że potwierdzę wszystko, co Aśka Axelowa napisała powyżej--lecząc padaczkę np. u dzieci zawsze na początku utrzymujemy poziom terapeutyczny w górnych rejestrach starając się oczywiście nie przekraczać dawek toksycznych. Potem ustalamy najniższy, który napady kontroluje.Jeśli napady są mimo osiągnięcia tych górnych granic - właczamy leki dodatkowe lub zmieniamy na inne.Dopóki górne poziomy terapeutyczne nie zostaną osiągnięte, nie można mówić, że lek nie działa. Jest go po prostu w mózgu/we krwi za mało.Tak jak z antybiotykiem - zawsze maksymalne dawki. Pozdrawiam wszystkich zainteresowanych losem Feliksa. Pani Asiu, imponuje mi Pani swoją wiedzą i logiką, a to zawsze podziwiałam.
Barbara - 2012-03-27, 22:54

A i w kwestii stanu sierści - miałam więc dałam Grażynce dla Felisia Biotynę z Cynkiem. :-)
Aśka Axelowa - 2012-03-27, 22:59

Barbara napisał/a:
Ostatnio w sobotę u dr. Adama Morawieckiego, prowadzącego kurs z pierwszej pomocy dla psów.

Nie znam, ale to nieistotne. Czy to jest lekarz, który ma doświadczenie w leczeniu padaczki? Może ma coś wspólnego z neurologią...? Bo takich wetów do konsultacji tego przypadku trzeba by poszukać...

Barbara napisał/a:
...bo dr Morawiecki też nie widział błędów w obecnym leczeniu- podałam wszystko z wynikami. Jedyne co zalecił- to jeżeli byłyby kolejne napady, to włączył by bromek jako drugi lek.

Tu nie chodzi o to, że dotychczasowe leczenie jest "błędne". Chodzi o to, że wydaje się, iż obecny lekarz porusza się nieco po omacku, że nie podejmuje dalszych kroków i zadowala się półśrodkami - pies ma napady raz na miesiąc więc jest OK. Wydaje się, że dla Feliksa można zrobić coś więcej. Najpierw należałoby podnieść luminal tak, żeby oscylował w granicach normy terapeutycznej (pamiętam, że Kasparkowe wyniki zawsze były w okolicy 26-27 ug/ml, ale to jest oczywiście sprawa względna, indywidualna). Po co wprowadzać bromek (który jest dość mocno toksyczny), skoro jeszcze luminal nie został "wykorzystany" jak należy...? Może udało by się zapanować nad atakami bez bromku? (czy innego leku II rzutu) :)

Barbara napisał/a:
Jednocześnie uważam, że naprawdę wkładam w opiekę nad Feliksem wiele serca i czasu i pomimo naprawdę niemiłego tonu niektórych wypowiedzi to z nich również wyciągam , co mogę. Według wcześniejszych "zaleceń" wykonałam badania, nawet odnalazłam stymulację nerwu błędnego u psa i to wszystko przekazałam Grażynce.
Grażynka ma również Relsed 10 mg/2,5 ml - wlewki doodbytnicze, które poda w razie ataku.

Jeżeli cokolwiek, co pisałam może się przysłużyć Felkowi, to się cieszę.
Sprawa "niemiłego tonu", to kwestia interpretacji. Zresztą w tym temacie mogłabym Ci napisać: nawzajem. Ale przecież nie o to w tej sprawie chodzi, zostawmy to.
Ze stymulacją nerwu błędnego trochę uważajcie, bo trzeba pamiętać, że taki masaż spowalnia pracę serca i trzeba być pewnym, że psiak ma je zdrowe. Ale zakładam, że Felek ma serce jak dzwon :)

Barbara napisał/a:
Ponadto chciałabym poinformować zainteresowanych, że Feliks jest leczony u weterynarza, którego wybrała Grażynka. I do którego ma zaufanie od lat. Nie chcę jej narzucać na siłę kogoś innego.

Nawet, jeżeli to leczenie nie do końca jest prawidłowe...? :( Przecież to choroba, która wymaga specjalistycznej wiedzy od weta, jakiegoś doświadczenia.

Ewa Albrecht napisał/a:
...lecząc padaczkę np. u dzieci zawsze na początku utrzymujemy poziom terapeutyczny w górnych rejestrach starając się oczywiście nie przekraczać dawek toksycznych. Potem ustalamy najniższy, który napady kontroluje.Jeśli napady są mimo osiągnięcia tych górnych granic - właczamy leki dodatkowe lub zmieniamy na inne.Dopóki górne poziomy terapeutyczne nie zostaną osiągnięte, nie można mówić, że lek nie działa. Jest go po prostu w mózgu/we krwi za mało.

Ot to to! Dokładnie tak!

Ewa Albrecht napisał/a:
Pani Asiu, imponuje mi Pani swoją wiedzą i logiką, a to zawsze podziwiałam.

Dziękuję bardzo za te miłe słowa :oops:


Basiu, generalnie chodzi mi o to, iż wydaje mi się, że przy odpowiednim leczeniu Feliks mógłby nie mieć napadów w ogóle. I dlatego tak ten temat wiercę i drążę. Szkoda, że już tyle ich miał. Ale może można zaradzić kolejnym...? :)

Barbara - 2012-03-27, 23:27

Oczywiście rozumiem i też mam takie zdanie: mam wielką nadzieję, że uda się ustabilizować stan Feliksa tak aby nie miał napadów.
Postaram się jeszcze poszukać neurologa. Bo dr. Raczko chyba nim nie jest? Mogę się mylić- to przepraszam.
Jeśli chodzi o Pana Morawieckiego - ma duże doświadczenie w stanach nagłych u psiaków i wielokrotnie miał do czynienia z padaczką u psów. Pracuje w schronisku dla zwierząt w Bytomiu i twierdzi, że u zwierząt ze schroniska występowanie padaczki jest dużo częstsze, co wiąże się z większą zachorowalnością na choroby wirusowe, których konsekwencją często bywa właśnie padaczka.
Właśnie dlatego z nim też konsultowałam przypadek Feliksa. On też twiedził, że Feliks może być tak leczony aby nie miał napadów. Chociaż akurat chciał to uzyskać za pomocą leku II rzutu.
Będę szukać kontaktu z kimś bardzo doświadczonym.

Barbara - 2012-03-28, 13:36

Udało mi się wstępnie umówić na konsultację telefoniczną z Dr.Marcinem Wrzoskiem z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.
Najpóźniej w dniu kiedy ma dyżur czyli 04.04.2012 . :)

Warna - 2012-03-28, 13:38

To jest wyśmienity neurolog. :-D
Barbara - 2012-03-28, 13:39

No tak mi się wydaje :)
Rufiakowa Amcia - 2012-03-28, 19:57

Choć do tej pory siedziałam tu sobie cichutko, to wciąż kibicuję Felusiowi. Mam ogromną nadzieję, że uda się tak ustawić leki, żeby trafić w dziesiątkę i żeby przystojniacha mógł zapomnieć, że coś mu dolega. Pani Grażynko, Pani Basiu, Felku, trzymam kciuko-łapki życząc cierpliwości w drodze do tego celu.

Rufiakowa Amelia

Barbara - 2012-03-28, 20:07

Dziękujemy Amelko- i ja w to mocno wierzę , że się uda. :)
Grażka i Feliks - 2012-03-28, 22:07

Barbara napisał/a:
Udało mi się wstępnie umówić na konsultację telefoniczną z Dr.Marcinem Wrzoskiem z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.
Najpóźniej w dniu kiedy ma dyżur czyli 04.04.2012 . :)


To super wiadomość :) Nasz pan doktor jest naprawdę świetny. Prowadził mojego psiaczka przez wiele lat i nigdy nie miałam do jego sposobu leczenia zastrzeżeń. Jeśli chodzi o chorobe Felka to wczesniej nie miałam pojęcia że psy też mają padaczkę więc nie wiem czy w tej sprawie nasz wet dobrze go prowadzi czy też ma jakieś braki.


Dziękujemy za trzymanie kciuków :) Ja cały czas mam nadzieję że wyjdziemy z tego i będzie ok.

Dziś mamy 33 dzień bez napadu.Wiem że jakoś na dniach pojawi się atak więc już jesteśmy jak na szpilkach i staramy się żeby nie zostawiać go teraz na długo samego w domu. Najgorsza jest bezdradność że nie można pomóc mu w czasie ataku..

Barbara - 2012-03-28, 22:11

Grażynko możecie mu pomóc podając te wlewki- zaraz jak pojawi się nawet cień ataku. Wtedy psiak szybko się może wyciszy i na pewno zapobiegniemy atakom lawinowym. Pamiętaj, że potem będzie dość długo spał.
Grażka i Feliks - 2012-03-28, 22:49

Tak tak mam je cały czas w pogotowiu jakby coś się zaczeło dziać. Odpukać to nic niepokojącego nie zaobserwowałam.


A troszkę z opowieści to ostatnio Feliks zaliczył swoją pierwszą błotną kąpiel odkąd u mnie jest. Było śmianie i zabawy ale potem jak nie wiedziałam co z nim takim brudnym zrobić to przestało mi być do śmiechu :P

Barbara - 2012-03-28, 22:52

Poczekać aż wyschnie i się wykruszy :) Zawsze tak robię:)
Barbara - 2012-03-29, 11:55

Jestem po wstępnej konsultacji telefonicznej z Dr.Wrzoskiem. Niestety telefonicznie wszystkiego nie dałam rady skonsultować i dr. zaprosił nas z Felisiem na konsultacje na swój dyżur 04.04.. mam nadzieję, że uda mi się to wykonać :)
Generalnie doktor zalecił jednak w przypadku występowania ataków podniesienie dawki Luminalu. Wynik Luminalu wedłu niego jest ok ale jeśli występują ataki to można podwyższyć ilość Luminalu aby je ustabilizować.
Reszta ok, ale skontrolował by szerszą biochemię i ewentualnie EEg i rezonans głowy :|
Będę pisała na bieżąco.

Ewa Albrecht - 2012-03-29, 20:05

Witam serdecznie, to Feliks nie miał jeszcze EEG i rezonansu? I jest leczony przeciwpadaczkowo "w ciemno"? Przecież może mieć np. guz mózgu i wtedy leczenie jest zupełnie inne. Podejście tego lekarza na którego konsultację Feliks czeka jest bardzo ok, bo zleca właściwą diagnostykę . Jak u ludzi pojawia się padaczka - najpierw wyklucza się guza mózgu, problemy kardiologiczne, napady hipoglikemiczne i parę innych rzeczy, ale guza przede wszystkim. Poza tym Feliks jest wspaniały i ja też wierzę, że wyzdrowieje. Proszę o wyrozumiałość, nie chcę się wtrącać, ale to po prostu skrzywienie zawodowe. Pozdrawiam wszystkich miłośników Feliksa i Panią Grażynę.
jarecki - 2012-03-29, 20:16

Ewa Albrecht napisał/a:
Witam serdecznie, to Feliks nie miał jeszcze EEG i rezonansu? I jest leczony przeciwpadaczkowo "w ciemno"? Przecież może mieć np. guz mózgu i wtedy leczenie jest zupełnie inne. Podejście tego lekarza na którego konsultację Feliks czeka jest bardzo ok, bo zleca właściwą diagnostykę . Jak u ludzi pojawia się padaczka - najpierw wyklucza się guza mózgu, problemy kardiologiczne, napady hipoglikemiczne i parę innych rzeczy, ale guza przede wszystkim. Poza tym Feliks jest wspaniały i ja też wierzę, że wyzdrowieje. Proszę o wyrozumiałość, nie chcę się wtrącać, ale to po prostu skrzywienie zawodowe. Pozdrawiam wszystkich miłośników Feliksa i Panią Grażynę.


Swego czasu moja bardzo bliska osoba byla leczona na padaczkę a na TK trafiła po 4 latach leczenia przez specjalistę z dwójką z neurologii, więc nawet u ludzi nie jest tak różowo.

goldenek2 - 2012-03-29, 22:04

U mojego Charliego był robiony tomograf i to dwukrotnie i guz został wykluczony. Stale badaną miał krew i dawki luminalu i bromu były zależnie od wyników zmieniane. Mieszkam w W-wie więc był pod opieką, wydawać by się mogło, niezłych specjalistów z Kliniki Akademii, a nawet jednego z tyt. profesora... I co? Ataki były nieprzewidywalne. Raz nie było i pół roku, a następnie 2 w miesiącu lub 5 w ciągu doby (po 4 było wzywane pogotowie i Charlie jechał do szpitala). Wlewki były zawsze pod ręką, ale niestety słabo działały.... Czaruś umarł w klinice na serce po kolejnym ataku... mimo natychmiastowej reanimacji (podobno) nie dało go się uratować :beczy:
Aśka Axelowa - 2012-03-30, 13:53

Ewa Albrecht napisał/a:
Witam serdecznie, to Feliks nie miał jeszcze EEG i rezonansu? I jest leczony przeciwpadaczkowo "w ciemno"? Przecież może mieć np. guz mózgu i wtedy leczenie jest zupełnie inne.

Pani Ewo, proszę mi wierzyć, że z leczeniem padaczki u psów jest inaczej.
Raz, że (statystycznie) rzadko u nich występują guzy, które dają tylko objawy padaczkowe, podczas, gdy wszystko inne jest w normie.
Dwa, że wykrycie takiego guza nie daje zbyt wiele możliwości do dalszego działania: niezwykle rzadko (o ile w Polsce w ogóle) robi się operacje na psim mózgu, rzadko też takie guzy u psiaków poddają się leczeniu chemią.
Nie wspomnę już o kosztach takich zabiegów, bo przecież nie ma zwierzęcego NFZ-tu 8-)
Tak czy siak, z tego co się orientuję, najpierw stosuje się leczenie farmakologiczne i jeżeli ono daje efekty (kontroluje napady), to EEG czy rezonans jest zbędny.
Przy badaniu EEG jest niestety konieczność poddania psa premedykacji, podaje się mu środki uspokajające, zwiotczające, a także przeciwbólowe...

goldenek2 napisał/a:
Ataki były nieprzewidywalne. Raz nie było i pół roku, a następnie 2 w miesiącu lub 5 w ciągu doby (po 4 było wzywane pogotowie i Charlie jechał do szpitala). Wlewki były zawsze pod ręką, ale niestety słabo działały.... Czaruś umarł w klinice na serce po kolejnym ataku... mimo natychmiastowej reanimacji (podobno) nie dało go się uratować :beczy:

U około 20-25% psów padaczka jest lekooporna. Niestety najprawdopodobniej Twój Charli znalazł się w tej grupie :( Przykro mi :( Wyobrażam sobie jakie to wszystko musiało być okropne dla psa i Ciebie... :(

goldenek2 - 2012-03-30, 16:42

Była okropna bezradność i wściekłość, że każda zmiana lekarza to był wykład co poprzedni źle zrobił, albo jaki był niedouczony, a za jakiś czas było rozkładanie rąk.... A mój Czaruś cierpiał.
Jak napisałam, miał 2 razy tomografię. Za drugim razem dopiero zapytałam, a co by było, gdyby tomografia wykazała guza... I tu wpadłam w furię, gdy dowiedziałam się, że operacji mózgu i psa i tak się w Polsce nie robi..... Więc po co? Ano, żeby wiedzieć :!: :!: :!:
W tym czasie tomografię robiono tylko w 2 placówkach: Warszawa i Wrocław, a czekało się ok. 3 m-cy. Gotowa już byłam jechać z psiakiem do Wrocławia, ale tam okres oczekiwania był niewiele krótszy.
Czaruś zaczynał mieć również kłopoty z chodzeniem z niewiadomego powodu. Nie miał dysplazji, kręgosłup i wszystkie stawy ok, a on miewał kłopoty.... Jedna z teorii (ale ja podkreślam, że to tylko teoria wetów) głosiła, że to może od bromu, bo ten specyfik zwiotcza mięśnie.... Zalecali pływanie. Czarek pływał bardzo dużo, bo to kochał a my w sezonie co od piątku do niedzieli woziliśmy go z działki na starorzecze Bugu, aby pływał.....

Dorota i Jenny - 2012-03-30, 16:52

goldenek2 napisał/a:
Za drugim razem dopiero zapytałam, a co by było, gdyby tomografia wykazała guza... I tu wpadłam w furię, gdy dowiedziałam się, że operacji mózgu i psa i tak się w Polsce nie robi..... Więc po co? Ano, żeby wiedzieć :!: :!: :!:


Dokładnie to samo dowiedzieliśmy się w przypadku Kai, tomografia da nam tylko wiedzę, a ta wiedza nie wpłynie w ogóle na przebieg leczenia, dlatego my nie widzieliśmy potrzeby robienia tomografii za kupę kasy, bo chyba około 1 tys zł.

A co do chodzenia to Kaja też ma z tym problemy, więc albo to wina padaczki, albo leków, które na nią bierze.

Grażka i Feliks - 2012-04-06, 16:09

Dziś wyjeżdżamy na wieś do rodzinki na podkarpacie. Czeka nas 3 godzinna podróż ale sądzę że Felek da rade :) Ciekawi mnie tylko jak zareaguje na nowe otoczenie i czy reszta go polubi bo to jest typowa wieś gdzies pies nadaje się tylko na łańcuch :(
Ale jak go tu nie kochać.
Tak więc zaliczamy nasze drugie wspólne Święta :)
A dla wszystkich Wesołego jajka :)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group