To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Fundacji Warta Goldena
Forum organizacji pomagającej psom rasy Golden Retriever w potrzebie.

PSY FUNDACYJNE W NOWYCH DOMACH - LARA ma już dom w Rumi - 120

Justyna i Lara - 2012-09-20, 19:22



Odpoczynek



Prawie u szczytu



A po drodze takie widoki



Zdobyliśmy Snieżke



Podziwiamy widoki



Troche zabawy w drodze powrotnej



Jedyny kijek na szlaku



A tak psy padły po zdobyciu góry

Warna - 2012-09-20, 19:28

Miło patrzeć na tak szczęśliwe psy i tak wpatrzoną w nie opiekunkę. :-D
Ewa i Cindy - 2012-09-20, 20:45

super zdjęcia :)
ale to ostatnie oddaje jak było fajnie :)

Joanna - 2012-09-24, 10:36

Jako wierna fanka Lary osmielam sie powiedziec,a wlasciwie napisac,ze jestem pod ogromnym wrazeniem Panstwa millosci do zwierzat.Widoczne to jest w zachowaniu, a najbardziej w szczesliwych oczach Lary.Pozdrawiam serdecznie i pozwole sobie na dalsze "podgladanie" :rotfl: :pies:
Justyna i Lara - 2012-09-24, 20:52

DZIEKUJEMY ZA MIŁE SŁOWA I FAKTYCZNIE BARDZO KOCHAMY PSIAKI BO NIESTETY CZŁOWIEK POTRAFI KRZYWDZIC A PIES ZAWSZE JEST ODDANYM PRZYJACIELEM BEZ WZGLĘDU NA WSZYSTKO I ZAPRASZAMY DO DALSZEGO PODGLĄDANIA.
LARA JEST BARDZO KOCHANYM PSIAKIEM I POTRAFI SKRAŚC WSZYSTKIE SERCA JEJ JEDYNĄ WADĄ SĄ HUKI I BURZA TO WTEDY JEST SZALEŃSTWO ALE OSTANIO JAK BYŁA BURZA TO LEŻAŁA KOŁO MOICH NÓG WYSTRASZONA ALE NIE LATAŁA PO CAŁYM MIESZKANIU SZUKAJĄC UKRYCIA BO WIDZIAŁA ŻE NIKT NA BURZE NIE REAGUJE

Barbara - 2012-09-24, 21:07

No i super - jest postęp Justynko ! Brawo!
Kamila i Oskar - 2012-09-25, 18:52

Hej
Dzis jak byłam z psami na spacerze to zatrzymał sie Pan i pytał czy przypadkiem nie byłam ostanio z pasmi na Śnieżce ? Pewnie chodziło mu o Was :) Fotki super.
a tak wogóle to może nastepnym razem dajcie znać,że wybieraćie sie w "nasze" strony to zorganizujemy jaskieś spotkanie.
Pozdrawiam i mizanki dla sierściuchów. :pies:

Justyna i Lara - 2012-09-28, 09:29

Następnym razem pomyślimy o spotkaniu a psiakami naprawdę wszyscy się zachwycali a inni żartowali sobie że je wynajeliśmy żeby lepiej się wchodziło na Śnieżkę pozdrawiamy
Justyna i Lara - 2012-09-28, 09:46

Lara jest już po zabiegu czyszczenia powieki.Zła wiadomośc jest taka że w kanale łzowym ma takie zrosty że nie można ich przeczyścic.Dobra że najprawdopodoniej nie będzie trzeba jeszcze raz czyścic po 2-3 miesiącach bo oczka wyglądają dobrze.Prawidłowo taki zabieg trzeba powtórzyc bo zawsze jakaś grudka tam zostanie no ale zobaczymy.Larka się przebudza powoli bo jak otwieraliśmy balkon to chciała szybko leciec a tu nie idzie.
Jerzy Kora - 2012-10-02, 12:04

Ale się nacierpi i nadenerwuje. Oby długo nie pamiętała.
Marcelina.JASŁO - 2012-10-22, 15:42

Dzisiaj na porannym spacerze pomyślałam sobie o Larze... 15 minut temu dostałam smsa od Ani ( Z Krakowa, tej, która chciała adoptować Larę). Weszłam na wątek i oczy wyszły mi z orbit. Nie chcę powiedzieć '' a nie mówiłam''...ale muszę. Wiedziałam, że ta adopcja do Wejherowa nie skończy się happy endem.
Dziwię się, że Lara nie została ''zabrana'' razem z rodziną- dla mnie to oczywiste. Decyduję się na psa, jestem odpowiedzialna i umiem przewidywać, że coś takiego może się zdarzyć. O takich sytuacjach myśli się PRZED adopcją. No ale często tak się dzieje, gdy ktoś chce pieska na ''już''. Szkoda, że nikt nie dał mi znać, albo nie odezwał się do Ani bo oni z Tomkiem przyjęli by Larę z otwartymi rękami.

Justyna cieszę się, że Lara trafiła teraz do Ciebie mam nadzieję, że skończy się jej tułaczka po kraju i robienie kisielu z mózgu! I oby nigdy nie miała nic wspólnego z tą fundacją.
Przytulanki dla mojej lali. Pięknie sunia wyrosła, nawet ''przybyczyła''. ;-)

Nie komentuję niczego co do mnie piszecie, bo wiem, że w tym wypadku miałam rację, suczce można było oszczędzić kolejnych, nowych stresów, nerwów a nie działać na własną korzyść.

Barbara - 2012-10-22, 16:45

Proszę tylko wyjaśnić co oznacza w Pani wypowiedzi : "działanie na własną korzyść" w przypadku odniesienia do fundacji jako takiej. Jestem Prezesem tej Fundacji i moim zadaniem jest nadzór nad działaniem fundacji zgodnie z prawem i według Statutu tej fundacji. Jest dla mnie ogromnie ważne wyjaśnienie tej kwestii.
Z poważaniem
Barbara Waligóra Piętak

Marcelina.JASŁO - 2012-10-22, 17:08

To znaczy, że nikt nie brał pod uwagę dobra psa, tylko jakieś własne sympatie i antypatie. Mówiono, że pies ''obiecany'', że nie można się wycofać. A teraz wycofała się nowa właścicielka. Uważam, że nie stawiacie dobra psa ponad wszystko tylko robicie tak, żeby był szum, tymczasy,adopcje, transporty i nie wiadomo co jeszcze. Sunia już daaawno miałaby stały dom. A tak to ma za sobą schornisko, 4 czy 5 tymczasów, kilka transportów z obcymi, rok mieszkania z rodziną, którą na pewno pokochała, no i teraz mam nadzieję, już stały dożywotni dom.
Wszystko pisałam na bieżąco, z tamtymi wydarzeniami, wszystko jest w moich wcześniejszych postach, zdania co do tej fundacji nie zmieniam.
Cieszę się, że Lara już w rękach w końcu kompetentnych ludzi., mam nadzieję, że już tam zostanie na zawsze.

Barbara - 2012-10-22, 18:16

No cóż ...Każdy ma prawo mieć własne zdanie. Zgadzam się z tym, że adopcja niestety się nie udała. Pragnę również zwrócić uwagę czytających na to, że schronisko spotkało tą sunię nie z winy fundacji i właśnie z tegoż schroniska udało nam się tą sunię zabrać. No ale to pewnie też nie nasza zasługa, bo w powyższym poście wszystko jest wpisane jako wina fundacji...
Do tego pragnę zapewnić, że akurat dom, który adoptował sunię nie był znany fundacji przed wizytą wolontariusza a właśnie Pani znajomi mieli psa dostać po tzw znajomości - przynajmniej tak to wyglądało i jak nie dostali - to od tego momentu cały czas wszystkie wypowiedzi są w podobnym tonie. Oskarżającym fundację. Niestety ani Pani ani fundacja nie ma możliwośći oceny co byłoby gdyby Pani znajomi dostali tego psiaka pod opiekę.
Staramy się dokładać wszelkiej staranności w swoich działaniach, nawet gdy nie zawsze wszystko jest tak jak byśmy chcieli ale najdalej jest nam do działań dla własnej korzyści.

Marcelina.JASŁO - 2012-10-22, 19:12

Ale zaraz po tym jak Lara trafiła do Anki i Tomka, był telefon do Was, z prośbą o przemyślenie ich jako domu stałego. Wiem, że Ania dzowniła ciągle, opowiadała o warunkach, zapraszała na wizytę. Niestety było powiedziane Nie - bo nie. Żal mi, że nawet nie przemyślane na spokojnie co jest dla psa dobre. Tylko z góry ustalone. Wiem też, że te osoby co przeowoziły Larę od Ani do Hani mówiły, że to nie ma sensu, sunia się chowała chciała zostać, dobrze się tam czuła. To też nie było wzięte pod uwagę. - o to mi chodzi, że to były działania nie przemyślane co wyszło właśnie teraz.

Nie napisałam, że ktoś z Was dał Larę do schorniska - to oczywiste, że z tego miejsca była przez Was zabrana. Wymieniałam miejsca, w których sunia była, od momentu wzięcia ją ze schronu. Co bylo przed to przecież nikt nie wie.

I nigdy nigdzie nie napisałam, że nie robicie nic dobrego, bo tak oczywiście nie jest, piszę o tej sytuacji, mam nadzieję, że osoby podejmujące jakieś ważniejsze decyzje w fundacji wezmą sobie to do serca, bo nie dlatego mam żal, że nie dostali psa moi znajomi, a dlatego, że nie wzięliście psa pod uwagę a tak właściwie to, że dziecko - Filip już się przyzwyczaił ( do psa, którego wtedy na oczy nie widział). Ciekawe czy teraz nie było przyzwyczajone i można było ją oddać.
Dlatego nad adopcją do domów z dziećmi trzeba się dużo więcej zastanowić i tak dalej i tak dalej... o tym wszystkim mogłabym pisać i pisać, ale to już nie ma sensu. Mam nadzieję, że taka sytuacja się już u Was nie powtórzy.

Barbara - 2012-10-22, 19:33

Dziękuję za ten post i też mam nadzieję, że będzie coraz lepiej. Naprawdę o to właśnie bardzo się staramy.
Hania Toffi i Maja - 2012-10-23, 01:17

Przepraszam,ale nie mogę się nie odezwać tej sytuacji.....po pierwsze od dawna mam ochotę pogratulować nowym właścicielom suni-to był piesek, w którym zakochałam się praktycznie od pierwszego dnia i gdyby nie moja sytuacja życiowa -nie pojechałby ode mnie nigdzie dalej. Marcelino-byłam koordynatorką adopcji Lary.Sunia była u Ciebie dość długo...-teraz tego nie piszesz,ale z Twoich wiadomości do mnie wręcz wynikało,że jesteś już trochę zmęczona może nie samą opieką nad Larą,ale tym,że nie znajduje nowego domu.Coraz częściej pytałaś mnie,czy mam już dla niej nowy dom i byłaś zawiedziona,gdy pisałam Ci,że niestety kolejna wizyta przedadopcyjna wypadała źle...Proponowałaś sama kilka domów,ale za każdym razem potencjalni zaineresowAni nawet się nie pojawiali.Nie chciałam Ci robić przykrości i informować Cię ,że działasz po prostu poza fundacją-zebrałam za to mega burę -i dziś uważam ,ze zasłużoną Na koniec znalazłam suni dom-a dzień póżniej poinformowałaś mnie,że masz dla niej pomoc w transporcie.Przekazałam Larę w ręce Twoich przyjaciół ,którzy mieli ją przetransportować,a Ci zakochali się w Larze....Mieli ją pod opieką jeden wieczór-jaką miałam gwarancję,że kochają ją bardziej niż jej Nowi właściele-Marcelina-Ty masz do nas wciąż ten sam zarzut-że zajmowałaś się psem dla nas,a my Ci nie daliśmy psa dla znajomych po znajomości....
Hania Toffi i Maja - 2012-10-23, 01:31

I chętnie to udowodnię ujawniając korespondencję z Tobą --mam już dość Twoich kłamstw na temat mój i funadacji -chętnie ujawnię całą korespondencję z Tobą jak to mnie informowałaś sto razy,że masz nowych właścicieli dla Lary i nic z tego nie wychodziło i jak sama zaaprobowałaś moją decyzję,że Lara jedzie do Akszy ,a dzień póżniej się rozmyśliłaś z powodu decyzji Swoich znajomych.Byłaś pewna ,że jeden telefon od Ciebie zmieni decyzję fundacji, bo to się Ci po prostu należy...
Marcelina.JASŁO - 2012-10-23, 07:30

Chyba za dużo czytasz między wierszami, bo nie męczyła mnie opieka nad Larą, kłamstwem jest, że piszesz, iż chciałam aby już pojechała. Całe serce oddałam, żeby z nią pracować, żeby miała tylko dobre wspomnienia. Chyba normalne jest, że jak jest pies w dt to mu się szuka domu, żeby się nie przyzwyczajał, żeby nie pokochał. Zawsze jak mam inne psy na dt to wszyscy starają się jak najszybciej znaleźć nowy dom.
Wiadomości, wiadomościami, rób z nimi co chcesz, ale i tak nie będą wiarygodne, bo pomiędzy nimi było wiele rozmów telefonicznych, nie tylko z Tobą. Dla mnie nie będzie to dowód na nic. Każdy może interpretować sytuację jak tylko chce.
I nie wiem co masz na myśli pisząc, że kłamię - właściwie nie muszę tego komentować bo znowu ważna ''aferka'' a nie pies.
Ja nie napisałam, że nie byłam za adopcją do wejherowa, tylko w momencie gdy lara pojechała do krakowa i była tam 3 dni, można było to wtedy inaczej rozegrać i oszczędzić psu transportu, pobytu u Ciebie Haniu, u Akszy i nie wiem co jeszcze.
Wizyta przedadopcyjna u Anki i Tomka i tyle.
I wcale nie chodzi mi o to, że to są moi znajomi,bo to nie kumple, przyjaciele, super ekstra znajomi, znaliśmy się na ''cześć'' a wiedziałam, że Ania ma możliwość przetrzymania wtedy Lary, żeby zaoszczędzić następnym osobom prawie 4 h jazdy do mnie.
Tyle, że tutaj byłam spokojna bo wiedziałam jakie mają podejście do psów i to też Wam mówiłam, że Lara jest w dobrych rękach. Ale tak samo nalegałabym na takie rozwiązanie gdyby Lara trafiła do jakiś całkiem obcych dla mnie ludzi, którzy też zdecydowaliby się na jej adopcje a mieliby takie doświadczenie i chęci. Wystarczyło wysłać kogoś na wizytę przed adopcyjną.

Napisałam, że cieszę się, że Lara trafiła teraz na swoich ludzi, nie mam nic więcej do powiedziena w tym temacie bo to zawsze będzie słowo za słowo.

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, ja widziałam to inaczej niż Ty, czy Wy.

I nie mam zamiaru wdawać się w dyskusje bo to już nikomu nie pomoże. Moje wypowiedzi zakończyłam ostatnim postem do P. Barbary, Twojego nie mogłam zostawić bez odzewu, ale na tym koniec.

Justyna i Lara - 2012-10-25, 00:26

Wchodzę na forum i widzę ,że tu niezła dyskusja na temat Lary i też chcę coś napisac o adopcji przez byłą właścicielkę i mam nadzieję że tak jak obiecała będzie śledzic wątek Lary bo przecież internet jest też na końcu świat jak to napisała i przeczyta to co napiszę.


Nie ma tu winy fundacji,pani Agnieszka (była właścicielka Lary)jest bardzo dobrą aktorką.Razem z mężem jak pojechaliśmy zobaczyc czy Lara dogada się z Goldim to w drodze powrotnej do domu przysięgłam sobie że Lara tam dłużej nie zostanie.Lara była tak wychudzona ,że wystawały jej wszystkie kości a w pasie mogłam objąc ją jedną dłonią od dołu i sięgałam kręgosłupa palcami,była zesikana i śmierdziała moczem.Gdy poszliśmy do domu właścicielki zobaczyc zachowanie psów w domu a nie na terenie neutralnym czyli na dworze to pies miał miskę ale pustą,nawet nia miała wody.Po paru minutach musiałam powiedziec żeby pani Agnieszkała nalała psom wodę bo było ciepło a psy ganiały ze sobą na dworze.Jak Lara piła wodę to właścicielka powiedziała cyt."Lara nie pij tyle bo bedziesz sikac"(Lara sika tylko pod wpływem stresu) i kolejny komentarz cyt. "dobrze że Lara boi się odkurzacza bo ucieka wtedy na balkon a ja mogę spokonie sprzątnąc".Podczas wizyty syn pani Agnieszki nie interesował się tym że Lara odejdzie,ważniejsza była komórka i to co na niej robił bo cały czas nam przerywał pokazując mamie co na niej jest,Lara wogóle go nie interesowała.Następnego dnia Larę przywiozła do nas pani Agnieszka a potem miała jechac z synem do swojej mamy i wrócic po czterech dniach i dostarczyc nam płytkę cd z dysplazją Lary oczywiście płyty nie mam do tej pory .Pani Agnieszka miała wyjechac 26 sierpnia a poczas naszej wizyty nagle niby dostała wiadomośc że ma byc szybciej podpisac jakieś dokumenty i musi byc tam do 20 sierpnia.Ja dowiedziałam się od znajomej że jednak nie wyjechała i zadzwoniłam do niej .Pani Agnieszka była gdzieś w trasie jak to powiedziała i umówiła się ze mną na piątek 31.08 że przywiezie płytkę,o godz 19 zadzwoniłam dlaczego nie przywiozła to powiedziała że jest chora i nie ma siły przyjechac zaproponowałam że jutro przyjadę i sama odbiorę na to pani Agnieszka że jutro rano wylatuje a płytkę przekaże sąsiadce żeby wyłała pocztą- ja na to że nie wierzę już w to co mówi, na to się oburzyła i powiedziała że na pewno sąsiadka wyśle pocztą i nie rozumię dlaczego jej nie wierzę.Oczywiście płytki nie mam do tej pory.Pani Agnieszka napewno wyjechała bo się dowiadywałam ale dowiedziałam się jeszcze że przed Larą miała psa rasy york którego też oddała.Pisząc o tym wszystkim chcę aby wszyscy wiedzieli jaką osobą jest pani Agnieszka ale to wychodzi z czasem i po przemyśleniach bo w trakcie rozmowy pani Agnieszka ma gadene i potrafi oczarowac.A tak na marginesie pies to jak członek rodziny(oczywiście dla tych którzy kochają swoje zwierzaki) ciekawa jestem czy Pani Agnieszka addałaby swojego syna gdyby zaistaniała taka sytuacja?Podejmując pewne decyzje trzeba brac pod uwagę wszystkich członków rodziny.

Korbulowa Familia - 2012-10-25, 07:29

Justyna... Jak dobrze, że Lara jest z Wami - masz ogromne :serce: dla psów :!:
Twoja wypowiedź daje niestety smutny, ale wiarygodny obraz historii Lary sprzed kilku ostatnich miesięcy :cry:
Bardzo dobrze, że to napisałaś, bo musimy wreszcie uświadomić sobie, że kandydaci do adopcji są tak bardzo różni...
Uważam, że właśnie dlatego bardzo ważne są wizyty poadopcyjne! Szczególnie u osób nie biorących czynnego udziału w życiu na forum Fundacji (aktualne zdjęcia, fundacyjne: zjazdy, spacery).
Bardzo mnie wzruszył los tej biednej suni :cry:

goldenek2 - 2012-10-25, 09:00

Dokładnie. Dość długo już pomagam psiakom m.in. robiąc wizyty przed- i poadopcyjne. Jestem osobą dość łatwowierną i na początku wiem, że dawałam się oszukiwać. Ludzie chcący coś osiągnąć, w tym przypadku psa, są bezwzględni czasami... Kłamią w żywe oczy. Dlatego do nas, robiących te wizyty, należy dokładne prześwietlenie człowieka i wypada wszystko !!!! Należy mieć wyostrzone wszystkie zmysły, aby nie dać się omamić. 100% pewności nigdy nie mamy, ale po latach tych wizyt mam zasadę: jeśli chociaż 1% mam wątpliwości - nie oddam psa takim ludziom.
Na szczęście większość chcących adoptować psa to totalne zwierzoluby :-)

Barbara - 2012-10-25, 09:43

No i niestety nawet wizyty poadopcyjne nie zawsze pomagają. W długi czerwcowy weekend byliśmy na Zjeździe fundacyjnym nad morzem i dwa razy na całe dnie odwiedziła nas Lara z poprzednią właścicielką. Lara nie była zaniedbana, wszystko było w porządku...Widziało ją około 30 osób związanych z fundacją. Nic nas nie zaniepokoiło.
Asterkowy Krzysztof - 2012-10-25, 10:21

Takich przypadków nie da sie uniknąć ,dla mnie najważniejsze jest że Lara jest juz bezpieczna .....powinna powstać Baza tzw złych adopcji ....takie osoby jak w.w pani trafiła by tam i juz nigdy żadna fundacja nie dała by sie nabrać ......wiem że to nie realne ...ale to by uratowało wiele psów
goldenek2 - 2012-10-25, 11:50

Krzysiu, bazy nie ma, ale mimo, że działamy w różnych organizacjach - często porozumiewamy się w tych sprawach :lol:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group