Wiek: 52 Dołączyła: 15 Maj 2013 Posty: 69 Skąd: Białystok
Wysłany: 2013-12-14, 21:31
Tak jak wcześniej pisałam, to nieoficjalna podpowiedź byłego weterynarza. Harry ma kilka objawów, które występują w tym samym czasie: ślinienie się, leci mu z pyszczydła, z nosa i dookoła oczu też jest mokry, zaczyna kichać, a później jest kaszel, taki straszny. Zazwyczaj nie gorączkuje w tym czasie. Pan nam nieoficjalnie powiedział, że widział już psy z takimi objawami, które były dokładnie diagnozowane i nic nie zostało wykryte. Stwierdził, że mogę spróbować podawać mu przez zimę rutinacee, echinacee, kwasy omega 3 i 6 oraz w momencie kaszlu coś na rozrzedzenie śluzu oraz na noc syrop od kaszlu. ostatnia akcja trwała jakieś 2 doby i przeszło.
Młody też lezie w tym czasie do trawy ale już mu na to nie pozwalam, bo nie jest lepiej tylko gorzej. Jak nie dostaje trawy to kasuje mi kwiatki z doniczek, zazwyczaj trujące. Już dwa mi do gołej ziemi zjadł - więc jak jest w takim stanie niestety muszę go bardzo pilnować.
Harry ma generalnie wielką słabość do zieleniny, jego przysmak to sałata lodowa
Specjalnie dla niego kupuję hurtem i codziennie dostaje swoją porcję sałaty, do której aż się trzęsie.
Lubi też banany, jabłka i marchew.
U nas występuje tylko straszne ślinienie, ale odkąd podaję właśnie olej z dzikiego łososia, vit C, oraz siemię lniane to tak jakby się to rzadziej zdarzało, tylko ja uważam, że to ma związek z żołądkiem....bo czasami jej się do tego odbija. Czyli leczenie mamy prawie takie samo na dwie różne przypadłości......Wszytako sprowadza się do zwiększenia odporności organizmu.
Wiek: 52 Dołączyła: 15 Maj 2013 Posty: 69 Skąd: Białystok
Wysłany: 2013-12-15, 06:42
"Wszytako sprowadza się do zwiększenia odporności organizmu"
dokładnie to samo usłyszałam! i to już od dwóch weterynarzy.
Mój młody ma nadal problem z naturalną florą organizmu co właśnie śwadczy o problemie immunologicznym ale i tu jest lepiej. Praktycznie nie ma miejsc z brązową sierścią i skórą, jedynie plamy różu zostały ale i z tym w końcu się uporamy. Generalnie Harry wygląda pięknie.
a siemię lniane i wiesiołek dodaję psiurowi do gotowanego jedzenia.
Wiek: 52 Dołączyła: 15 Maj 2013 Posty: 69 Skąd: Białystok
Wysłany: 2013-12-15, 14:40
Ja systematycznie odrobaczam Harrego, są jakieś pasożyty, których nie tłucze klasyczne odrobaczanie?Żelaza faktycznie nie sprawdzaliśmy, może warto. Też się nad tym zastanawiałam, kiedy załapałam jak piękny wcina wszystko co zielone.
Wiek: 52 Dołączyła: 15 Maj 2013 Posty: 69 Skąd: Białystok
Wysłany: 2013-12-16, 06:08
Ostatnio u weterynarza prosiłam o takie z szerszym spektrum i takie mi dał.
Harry od kilku miesięcy dostaje rutinacee (która chyba zawiera wit C) i wit C, dostaje echiunacee, kwasy omega 3 i 6, euthyrox 200 (2x2)
Jeśli chodzi o jedzonko, rano dostaje porcję suchą, przetestowałam kilka karm, zostaliśmy przy karmie Bosch, dla alergika, ryż i jagnięcina. Wieczorem dostaje gotowaną wołowinę z siemieniem lnianym i wiesiołkiem, ryż albo makaron i do tego warzywa. W ciągu dnia jakieś surowizny warzywne i owocowe i do tego żwacze wołowe albo baranie. Raz na tydzień dostaje dużego gnata. Kupy zazwyczaj raz czasami dwa razy dziennie, konsystencja idealna, zabarwienie zależnie od spożycia. Nie wiem co jeszcze mogę napisać.
Wiek: 52 Dołączyła: 15 Maj 2013 Posty: 69 Skąd: Białystok
Wysłany: 2014-01-24, 18:36
Przepraszam, że tak długo się nie meldowałam. Najpierw egzaminy, później święta, później znowu egzaminy i egzamin państwowy, a w międzyczasie zapalenie zatok poprzedzone grypą - tym razem u mnie, nie u blondaska.
Harry nie ma anemii, poprostu strasznie lubi zieleninę, zastanawiałam się czy to nie z powodu niedoboru żelaza, bo wiadomo, zwierzaki lepiej czują czego im potrzeba.
Badania napewno zrobię dla własnego spokoju, na testy też się pewnie zdecyduję.
Wstępna opinia doświadczonego medyka jest ale jak zaznaczałam już wcześniej, tu nie ma nic napewno. Narazie mam bojowe zadanie - poprawić odporność u kudłatego. I poprawa już jest! Jeszcze nie jest idealnie ale jest zdecydowanie lepiej.
Zmieniliśmy też karmę z bosch na acana - oczywiście dla alergików. Dieta bezdrobiowa się nie sprawdziła. Rezygnujemy też z makaronu całkowicie na rzecz ryżu. Zobaczymy. Mam też do jadłospisu dorzucić więcej naturalnej wit C. Kolejny szok. Zastanawiam się czy jest coś czego Harry nie lubi jeść, bo kiwi dosłownie pochłania.
Znowu pojawił się problem z jednym uchem ale jest już lepiej - nowe krople podziałały, zobaczymy na jak długo.
Na przestrzeni tych kilku miesięcy od kiedy jest z nami, stał się bardzo towarzyski w stosunku do innych psów, zmienił się też wizualnie oczywiście na korzyść.
Jest też nieprzekupny, jak go puszczam luzem ma w nosie smaczki i mnie ale zawsze wraca jak już się nacieszy luzem.
Panicznie się boi noworocznych petard.
Wiek: 52 Dołączyła: 15 Maj 2013 Posty: 69 Skąd: Białystok
Wysłany: 2014-01-29, 08:00
Z tym kochaniem to różnie bywa, bardziej kot się garnie do Harrego niż odwrotnie. Pies stał się dla małego wyznacznikiem tego co dobre. Jeśli Harry je coś, to to coś jest napewno pyszne i Chester również to wcina. Mamy tak z sałatą, bananami i cytrusami.
Mam kota, który wcina cytrusy! ! !
A takie synchroniczne pozycje przyjmują często i to właśnie kot zawsze naśladuje psa. Ubaw mamy z nimi.
A takie synchroniczne pozycje przyjmują często i to właśnie kot zawsze naśladuje psa. Ubaw mamy z nimi.
Haha, najwyraźniej kocio zakłada, że to duże stworzenie to taka wyższa forma kota i trzeba być, jak on, żeby urosnąć tak samo Kolor wszak mają identyczny
_________________ “The happiest people don’t have the best of everything, they just make the best of everything they have.”
Wiek: 52 Dołączyła: 15 Maj 2013 Posty: 69 Skąd: Białystok
Wysłany: 2014-02-06, 18:00
Kolejna wizyta u weterynarza za nami.
Zastanawiałam się czy iść, bo po zmianie karmy sierść i skóra wraca do oczekiwanego wyglądu, więc przynajmniej tu na plus. Poszliśmy, bo pazury trzeba było przyciąć, skontrolować uszy i gruczoły oraz ogólnie się "pokazać". Pojawił sie też inny drobny problem. Cztery dni nie było mnie w domu, musiałam wyjechać. Harry w tym czasie dwa razy nasikał w domu. Oczywiście był wyprowadzany jak zwykle i w zasadzie nic się nie zmieniło w tym czasie poza moją nieobecnością. Po moim powrocie do domu ani razu się nie powtórzyło takie zachowanie. W związku z tym wszystkim pojechaliśmy do weterynarza.
Generalizując jest dobrze. Młody waży ciut mniej, bo 31,7kg ale za to bardzo często słyszę, że ma piękną sylwetkę i pani weterynarz również to powiedziała. Ucho do doleczenia. Sierść nie do poznania - już prawie znikły te paskudne brązy i różowości. Pazury przycięte. Gruczoł po jednej stronie miał odrobinę treści ale jest już ok. Sikanie prawdopodobnie nie z przyczyn medycznych, narazie mam obserwować bo pies jest w tej chwili zdrowy.
Nowa karma zostaje u mnas na dłużej, tak jak srebro koloidalne i wprowadzone suplementy.
Odchodząc od stanu zdrowia... to niesamowicie miłe, kiedy obcy ludzie zaczepiają na ulicy i zachwycają się podopiecznym, jaki piękny, jaki zadbany i dobrze wychowany.
Harry dostarcza mi takich sytuacji dużo
pozdrawiam
Pojawił sie też inny drobny problem. Cztery dni nie było mnie w domu, musiałam wyjechać. Harry w tym czasie dwa razy nasikał w domu. Oczywiście był wyprowadzany jak zwykle i w zasadzie nic się nie zmieniło w tym czasie poza moją nieobecnością. Po moim powrocie do domu ani razu się nie powtórzyło takie zachowanie. W związku z tym wszystkim pojechaliśmy do weterynarza.
Wydaje mi się, że tu chodzi bardziej o lęk separacyjny i stres związany z tym, że Ciebie przy nim nie było. Zajmował się nim jakiś inny człowiek...
Prawie to samo było z naszą obecną tymczasowiczką, która zastrajkowała z jedzeniem jak ją zostawiliśmy u znajomych, bo musieliśmy wyjechać.
Marta i Harry napisał/a:
to niesamowicie miłe, kiedy obcy ludzie zaczepiają na ulicy i zachwycają się podopiecznym, jaki piękny, jaki zadbany i dobrze wychowany.
Duma rozpiera
_________________ Życie trzeba kochać, a nie zostawiać, bo ono nas nigdy nie zostawi...
Wiek: 52 Dołączyła: 15 Maj 2013 Posty: 69 Skąd: Białystok
Wysłany: 2014-02-06, 18:12
Doszłyśmy do tego samego wniosku.
Harrym zajmowała się moja mama, dzieci też były w domu. Nie przypuszczałam, że jest ze mną tak związany. W zasadzie dopiero teraz poczułam jaka to wielka odpowiedzialnośc "oswoić kogoś"
Nasz Tutis dał pokaz swojej tęsknoty na październikowym Zjeździe, kiedy to biedną Sylwię przeorał po prawie całym ośrodku szukając nas i chcąc siedzieć pod bramą wjazdową, wypatrując tylko kiedy przyjedziemy To jest piękne!!
_________________ Życie trzeba kochać, a nie zostawiać, bo ono nas nigdy nie zostawi...
Dołączyła: 20 Mar 2013 Posty: 1666 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2014-02-06, 18:53
Marta, a na jakiej karmie był Harry, a na jakiej jest teraz?
_________________ "A Ty w oczy patrzysz i łeb przekrzywiasz, jakbyś chciał zrozumieć mnie lepiej.
I w ogień skoczyłbyś za mną, choć jestem tylko człowiekiem...".
Dołączyła: 20 Mar 2013 Posty: 1666 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2014-02-06, 19:10
Dziękuję za odpowiedź
_________________ "A Ty w oczy patrzysz i łeb przekrzywiasz, jakbyś chciał zrozumieć mnie lepiej.
I w ogień skoczyłbyś za mną, choć jestem tylko człowiekiem...".
Marta, z wyjątkową niecierpliwością czekam zawsze na wieści o psiaku czując się niejako odpowiedzialna za jego losy, bo to ja właśnie poradziłam osobie, która go znalazła, aby poprosiła Wartę o znalezienie dla psiaka domu.
Pięknie, że psiak tak do Ciebie się przywiązał, no i bardzo cieszę się z tego co piszesz
Wiek: 37 Dołączyła: 29 Sie 2013 Posty: 300 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-02-07, 16:43
Tutisowa ferajna napisał/a:
Marta i Harry napisał/a:
Pojawił sie też inny drobny problem. Cztery dni nie było mnie w domu, musiałam wyjechać. Harry w tym czasie dwa razy nasikał w domu. Oczywiście był wyprowadzany jak zwykle i w zasadzie nic się nie zmieniło w tym czasie poza moją nieobecnością. Po moim powrocie do domu ani razu się nie powtórzyło takie zachowanie. W związku z tym wszystkim pojechaliśmy do weterynarza.
Wydaje mi się, że tu chodzi bardziej o lęk separacyjny i stres związany z tym, że Ciebie przy nim nie było. Zajmował się nim jakiś inny człowiek...
Prawie to samo było z naszą obecną tymczasowiczką, która zastrajkowała z jedzeniem jak ją zostawiliśmy u znajomych, bo musieliśmy wyjechać.
Jak wyjeżdżam, to Badi czatuje pod drzwiami od mieszkania - śpi tam, leży, odpoczywa, wzdycha, mimo że zostaje przecież z Wojtkiem. To niesamowite uczucie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum